Zapraszam Was na spotkanie z Panią Fizjologią ? Dzisiaj popatrzymy na cykl menstruacyjny z perspektywy jajnika, a konkretnie z perspektywy jego mieszkańca – pęcherzyka jajnikowego. Czyli takiego „inkubatora” komórki jajowej ?
My, kobiety, rodzimy się z całym zapasem pęcherzyków w jajnikach. Mają nam one wystarczyć na całe życie. W każdym pęcherzyku (a przynajmniej w większości – o tym będzie innym razem ?) znajduje się komórka jajowa.
Oczywiście pęcherzyki są na początku w pierwotnym stadium rozwoju. W okresie dojrzewania zaczynają jednak funkcjonować pewne hormony w przysadce mózgowej, które cyklicznie powodują ich dojrzewanie.
Co się tam więc dzieje w czasie cyklu? Oj, dzieje się sporo ?
Najpierw pęcherzyki odbierają sygnał płynący z przysadki mózgowej, który brzmi mniej więcej: „Hej, ruszcie się!” No i posłusznie ruszają. A konkretnie zaczynają dojrzewać. Czyli rosnąć. Rosną zbiorowo. Ale szybko stwierdzają, że jest im ciut ciasno – i jeden (ew. kilka) najsilniejszy, największy, przejmuje inicjatywę. Rośnie dalej, podczas gdy pozostałe stwierdzają, że to jednak nie ich cykl i wycofują się, czekając na lepsze czasy.
Pęcherzyki, rosnąc, wydzielają hormony – estrogeny. To te hormony, które przeważają w pierwszej fazie cyklu – przed owulacją. To one „rozmiękczają” szyjkę macicy i mobilizują ją do produkcji śluzu. Kiedy ich stężenie jest już we krwi spore, „nie do wytrzymania” dla przysadki mózgowej, wysyła ona „szpilę”. Czyli tajną broń – hormon LH – ten sam, którego stężenie możemy sprawdzić robiąc domowe testy owulacyjne. Ta „szpila” ma jedno zadanie – przebić balon ? Czyli daje sygnał dominującemu pęcherzykowi, że to już czas żeby pęknąć ?

Moment pęknięcia to moment owulacji. Kiedy nastąpi, zmienia się wszystko. (Może też nie nastąpić konkretnie owulacja – o tym rozpiszę się kiedy indziej – w każdym razie dochodzi do któregoś ze „zdarzeń owulacyjnych” – wszystkie mają dla jajnika takie same konsekwencje).
Komórka jajowa zostaje wystrzelona w stronę jajowodu, gdzie ma szanse natknąć się na hordę plemników. Ale jej dalsze losy to temat na inne opowiadanie. Natomiast w jajniku… pęknięty balonik (czyli pęcherzyk ?) przekształca się w ciałko żółte.
Ciałko żółte to taki twór, jakby to moje dzieci powiedziały – „zwłoki balonika”. Charakterystyczną jego cechą jest to, że zaczyna wydzielać hormon, który do tego momentu cyklu siedział cicho. Progesteron. Teraz on zaczyna dominować i jako „primadonna” zagłusza nawet estrogeny (których cały czas jest sporo).
To właśnie progesteron „zamyka” szyjkę macicy, czopuje ją szczelnie śluzem, utrzymuje rozpulchnione wcześniej przez estrogeny endometrium – błonę śluzową macicy, gotową na przyjęcie zapłodnionej komórki jajowej. Jest mocno troskliwy – dba o potencjalne nowe życie, podwyższając temperaturę, co by mu zimno nie było.
Wysyła też ważny sygnał do podwzgórza: „ani mi się waż zachęcać do wzrostu kolejne pęcherzyki!”. Miejsce jest gotowe dla ważnego gościa – jeśli przybędzie, to nie może mieć konkurencji ?
Tak, to oznacza, że dopóki progesteron jest wydzielany, nie dojrzewają kolejne pęcherzyki. Co za tym idzie – żaden nie pęknie. I nie ma szans na kolejną owulację.

Jednak ciałko żółte to „zwłoki balonika”. Nie pociągnie długo z taką produkcją mega ważnego progesteronu. Po ok. 14 dniach się „wypala” – i w końcu pozostaje po nim tylko mała blizna – ciałko białawe. Progesteronu nagle nie ma, temperatura spada. Nie ma kto troszczyć się o błonę śluzową macicy – no i @ ?
Może się też zdarzyć, że zapłodniona komórka przybędzie do macicy. Zagnieździ się w niej i tam tworzący się zalążek łożyska zacznie wydzielać inny hormon – HCG. Kto był w ciąży, ten go zna ? Tak, to jego odpowiednie stężenie wywołuje legendarne dwie kreski ? Ale oprócz malowania kresek ? ma on jeszcze inną funkcję – podtrzymuje przy życiu ciałko żółte jeszcze przez 3 miesiące. Dopiero po tym czasie łożysko jest gotowe, aby samodzielnie dogadać się z progesteronem – i ciałko żółte może odejść na w pełni zasłużoną emeryturę.

Jeśli do zapłodnienia nie dojdzie, na początku cyklu przysadka mózgowa orientuje się, że progesteron wreszcie sobie poszedł. Wychodzi więc z ukrycia i pełna zapału woła: „Hej, pęcherzyki! Ruszcie się!”…
Jestem na początku drogi z NPR.O co chodzi z tą trzecią wyższą?Od jakiego momentu można być 100% pewnym,ze zaczęła się niepłodność bezwzględna? Dziękuję za odpowiedz.
100% pewności, że trwa niepłodność bezwzględna daje postępowanie według konkretnej, wybranej metody i interpretacja wykresu według jej konkretnych reguł. A „trzecia wyższa” – to taki skrót myślowy, bo najczęściej to właśnie wieczór trzeciej wyższej temperatury po szczycie śluzu (o ile spełnia ona warunek wysokości) daje nam tę pewność, że jesteśmy już w fazie niepłodności bezwzględnej 🙂 Ale podkreślam: aby to stwierdzić, należy zinterpretować wykres dokładnie, według reguł wybranej metody 🙂
Pozdrawiam i życzę radości i satysfakcji z obserwacji cykli 🙂 A w razie pytań, niejasności – zapraszam do kontaktu 🙂