Czyli część pierwsza zestawienia 🙂
-> przeczytaj wstęp Enpeera Gadżeta
W tej części skupię się na tzw. komputerach cyklu. Należą do nich takie urządzenia jak LadyComp, Pearly, Bioself, Cyclotest, Daysy i inne.

To grupa urządzeń, które mają na celu pomóc nam w interpretacji cyklu. W ogromnej większości ich działanie polega na tym, że po pomiarze temperatury (który musimy zawsze wykonać zgodnie z zaleceniami, mieszcząc się w tzw. oknie pomiaru, które daje nam urządzenie) dostajemy wynik w postaci kolorowych światełek. Symbolizują one dzień płodny lub niepłodny. W większości ich interpretacje opierają się na porównywaniu wyników uzyskanych w bieżącym cyklu do bazy, w której znajdują się cykle wielu innych kobiet. Nie nadają się w okresach przejściowych (po porodzie, po antykoncepcji hormonalnej, w premenopauzie) a także przy nieregularnych cyklach. Opierając się na interpretacjach takiego urządzenia trzeba zdawać sobie sprawę, że de facto nie stosujemy żadnej z metod NPR, ale „metodę”, której używa do interpretacji dane urządzenie. Z tego, co mi wiadomo, nie ma możliwości poznania dokładnych reguł, jakie są wykorzystywane do interpretacji. Można takie urządzenia używać także jako wygodny termometr, samodzielnie sprawdzając i interpretując wyniki według znanej metody. Jednak tutaj cena jest dość wysoka jak na termometr z funkcją budzika.

Istnieją także urządzenia, które także zaliczyłabym do tej kategorii, bo automatycznie interpretują pomiary, jednak dokonują ich samodzielnie. Mówię o urządzeniach dopochwowych – zakładanych na noc – takich jak OvuSense oraz (jeszcze w fazie powstawania) Priya. Są to jednak urządzenia niedostępne w Polsce. Myślę, że miałyby spory potencjał gdyby umożliwiały własną interpretację wyników, jednak z informacji jakie posiadam, zostały stworzone z myślą o automatycznych interpretacjach – wykres temperatur widoczny dla użytkownika nie jest rzeczywisty, a jedynie poglądowy.
Do komputerów cyklu można zaliczyć także niektóre urządzenia bazujące na innych niż temperatura objawach – ale o nich będzie w kolejnych częściach ?

Dla kogo:
- dla tych, którzy nie chcą „tracić czasu” na NPR, chcą mieć codziennie informację o „stanie swojej płodności”, bez zagłębiania się w szczegóły
- dla kobiet, które nie obserwują i nie chcą obserwować śluzu (komputery cyklu w ogromnej większości tych obserwacji nie potrzebują)
- dla kobiet, dla których codzienny pomiar temperatury nie jest problemem – jest to warunek konieczny odpowiedniego działania tych urządzeń (nie dotyczy urządzeń dopochwowych)

Co o tym myślę?
Osobiście nie zaufałabym takiemu urządzeniu. Przez jakiś czas wprawdzie sama stosowałam jeden z komputerów cyklu, ale nie mogę nic powiedzieć o jego skuteczności, bo mój problem z porannym pomiarem i, co za tym idzie, chroniczny brak danych, skutecznie uniemożliwiał jakąkolwiek interpretację przez urządzenie ?.
Uważam jednak, że zdecydowanie lepszym rozwiązaniem jest porządna nauka metody i samodzielna interpretacja wykresów. Widziałam już sporo kart na tyle nietypowych i „dziwnych”, że mam ogromne wątpliwości, czy poradziłby sobie z nimi jakikolwiek komputer cyklu. A musimy pamiętać, że nasze organizmy to nie komputery i każdej z nas może się taki cykl przytrafić w najmniej spodziewanym momencie.
0 komentarzy